W maju 2023 roku Justyna Kowalczyk straciła męża. Kacper Tekieli zginął pod lawiną w Szwajcarii.
Strata była tym bardziej dotkliwa, że Kowalczyk i Tekieli małżeństwem byli dopiero od 2020 roku. Tworzyli bardzo zgarną parę i mieli małego synka – Hugo, urodzonego we wrześniu 2021 roku.
Co teraz robi Justyna Kowalczyk?
„Wyłam jak pies”
Sportsmenka udzieliła wywiadu dla magazynu „Na Szczycie”. W rozmowie przyznała, że strata męża była dla niej ogromną traumą.
Pozwoliłam sobie na wszystkie emocje. Niejednokrotnie w miejscu publicznym się rozbeczałam. Wyłam jak pies, jak jakieś zranione zwierzę, ale wiedziałam, że muszę to zrobić, dać na to przestrzeń. Jestem z siebie dumna, że nie uciekłam od tych emocji, dalej nie uciekam.
Jednak z uwagi na swojego synka, a także pamięć o tym, jak żył jej mąż, postanowiła się podnieść.
Można byłoby się zamknąć na cmentarzu, przywiązać łańcuchami do nagrobka, ale to nie ma żadnego sensu. Poza tym to byłoby zaprzeczeniem całej idei życia mojego męża, a ja jego idei życia nie mam najmniejszego zamiaru zaprzeczać, bo ona bardzo mi się podoba.
„Nie muszę chodzić do pracy”
Wiele osób zaprzecza znaczeniu pieniędzy, mówiąc „pieniądze to nie wszystko”. Jednak to nieprawda. Szczególnie w kryzysowych sytuacjach są one bardzo ważne i ułatwiają wiele spraw.
Mówi o tym także Justyna Kowalczyk, która obecnie angażuje się w różne współprace i projekty, nie wykonuje jednak żadnej stałej pracy – najprawdopodobniej żyjąc też ze zgromadzonych środków.
Jestem w uprzywilejowanej pozycji – nie muszę chodzić do pracy. Tak akurat wyszło, że mogę skupić się na moim dziecku, na tym, co chcę z nim robić. Jak sobie dzisiaj wymyślę, że chcemy jutro pojechać do Gdańska czy do Włoch, to po prostu wsiadamy w samochód i ruszamy.
Dalej sportsmenka mówi o komforcie i możliwości przeżycia żałoby na spokojnie, bez „ciśnienia” powrotu do pracy.
Oczywiście, mogłam oddać Hugo do żłobka, do opiekunki i sama uciec w jakąś aktywność, ale stwierdziłam, że nie zrobię mu tego i że nie będzie żadnych ucieczek. Hugo ma mamę i to jest moment, żeby był właśnie z mamą. A poza tym dałam sobie czas na przeżycie żałoby (…)
Mam taki komfort, że mogę robić to, co uważam za słuszne. I tak właśnie staram się dochodzić do życia: spokojnie i bez pośpiechu.
– przyznała.