
Kilka dni temu Monika Richardson poinformowała o śmierci swojego psa Paco.
Zwierzak był młody, bo około dwuletni, a po nieudanej walce o życie pieska, dziennikarka dostała spory(?) rachunek.

53-letnia Richardson mocno przeżyła śmierć pieska:
Dzisiaj straciłam Przyjaciela.
Paco zmarł o 15.00, po nieudanej reanimacji. Po prostu stanęło mu serce.
Dziękuję światu za ten czas, który był nam dany. Przeżyliśmy wspólnie dwa cudowne lata. Paco był wspaniałym facetem, śmiałam się, że on jeden nigdy mnie nie zdradzi… (…)
Część mnie umarła dzisiaj razem z Tobą
– napisała.
Przyznała też, że Paco zgubiła jego własna żarłoczność [zobacz tutaj]
Nie dość jednak, że straciła przyjaciela, to jeszcze przyszło jej zapłacić rachunek od weterynarza. Dziennikarka była najwyraźniej zszokowana kwotą – ponad 1800 złotych.
Jak przyznała, w smutku dostaje wsparcie od swoich fanów, ale:
…jest też wiele pytań o to, gdzie zmarł mój ukochany spaniel.
Zostawiam więc tutaj nazwę kliniki i nazwisko jej dyrektora, a także rachunek, który musiałam zapłacić za cztery ostatnie godziny życia Paco.
Wiecie, ja się nie znam oczywiście, ale wydaje mi się, że czegoś tutaj zabrakło. Jakiejś elementarnej przyzwoitości, odrobiny empatii. Mam wrażenie, że coś się zepsuło podczas zamiany pacjenta na klienta, a opisu leczenia na „raport sprzedaży”. Ale może się mylę. Mimo mojego wieku i mimo utraty wielu bliskich, to było pierwsze zwierzę – członek rodziny – którego śmierć przeżyłam.
Dbajcie o swoich Przyjaciół
Pod tym postem rozgorzała prawdziwa burza. Część osób także była zdziwiona wysokością kosztów a także ich opisem.
Śmierć przyjaciela to niepowetowana strata. 1800 zł wydane na próbę ratowania go to żadne pieniądze. Zaloze sie, ze dałaby Pani i 3 x tyle, żeby tylko pies ptmrzezyl. Niestety medycyna to nie mechanika samochodowa.
Wstyd. Pani Celebrytka, udając się do kliniki weterynaryjnej z psem – nie na szczepienie a – w STANIE ZAGROŻENIA życia w celu ratowania go (co nie zawsze jest możliwe) jest zdziwiona, że za wykonaną usługę- wymagającą wykwalifikowanego personelu, wiedzy, doświadczenia, sprzętu, leków należy zapłacić? 1800zł w klinice referencyjnej w Warszawie to dużo?
Inni wręcz przeciwnie:
Wydanie leku . Już się człowiek trzęsie jak to wszystko czyta. Oj. Oj. Coś tu poszło nie tak.
Wow za przyjęcie do szpitala się płaci…
…powiem tak sama posiadam zwierzaki i wiem ile place za ich leczenie. Ja obecnie chodzę do mniejszych gabinetów weterynaryjnych. Bo kliniki potrafią sobie policzyć za to ,że przekroczyłeś próg i to jest masakryczne. Z mojego doświadczenia w tych klinikach jest jakaś znieczulica. Taśmowo przyjmują zwierzęta a poprawy zdrowia nie widać.
Dzisiaj weterynarze do biznesmeni, niestety o empatii można zapomnieć
Przypomnijmy, że średnia krajowa w Polsce w 2025 roku to około 6242 zł netto. Tym samym 1800 zł. to jedna czwarta takiej pensji. Natomiast dla wielu emerytów byłoby to niemal całe ich miesięczne świadczenie. Obiektywnie więc biorąc, ceny usług weterynaryjnych są bardzo wysokie.
Wyświetl ten post na Instagramie
